KRONIKA GRZECHÓW I UCZYNKÓW – WSTĘP.

Uczynek jest czymś, czego biesy nie chcą popełniać. Popełnianie uczynków jest zarezerwowane dla aniołów, a grzeszenie dla biesów. Nie wolno konkurować w robieniu uczynków z aniołami. Mogą się z nudów rozanielić i rzęsiście płakać przez kilka dni z rzędu, a także zrzucać z wielkim hukiem zjawiska z chmur. Ich najbardziej ulubionym zajęciem jest stróżowanie. Odpowiednikiem takiego anioła stróżującego jest Biesik Stróż. Obaj mają za zadanie pilnowanie dusz. Pilnujący duszy anioł ma ją przywieść do uczynku, a Biesik kusić do grzechu. O ile stróżujący anioł może zaniedbać powierzoną mu duszę, o tyle nie zrobi tego Biesik. On nigdy nie ustaje w kuszeniu.

 

ZMIANY – WRAŻENIA

Po ostatnich zmianach, jakich tu dokonano po wybraniu {Heading 4} podczas formatowania tekstu pojawiają się kolorowe litery. Możliwość wyboru koloru czcionek zaskakuje mnie w tym miejscu.

Teraz użyję {Heading6},
{Heading5},

{Heading3},

{Heading2} i

{Heading1}   

b2ap3_thumbnail_W-edytorze.JPG

Tak, jak widać na zrzucie, wyglądało to, po napisaniu tych kilku wersów. {Heding6}. Do tej pory sądziłem, że tym narzędziem mogę zmieniać wielkość czcionek tekstu, a do zmiany koloru czcionek stosuje się narzędzie odrębne. W ogóle nie musiałem używać przycisku Apply, bo to, co u siebie napisałem, natychmiast pojawiało się w podglądzie. Wczoraj pojawiało się jedynie pierwsze zdanie. Dopisane już nie!  

b2ap3_thumbnail_FontSize.JPG

Na powyższym zrzucie prezentuję wygląd tekstu w edytorze przed opublikowaniem. Czcionki, którą teraz piszę nie formatowałem. Ma ona wymiar w okienku edytora jeszcze inny od tych, które formatowałem. Na zrzucie widać, że {Heading3} jest koloru niebieskiego. Kiedyś użyłem go i napisany tekst był koloru niebieskiego. Myślę, że gdybym użył tylko tego „headingu”, miałbym nadal niebieski tekst. Szkoda, że wcześniej nie sprawdzałem działania poszczególnych formantów, bo wiedziałbym, czy jest to wynik ostatnio wprowadzonych zmian. A nie przyszło mi to do głowy, ponieważ jedynie rozmiar 3 był i jest niebieski, a reszta jest czarna. Za to różni się wielkością. Patrz na zrzut:

b2ap3_thumbnail_Headingi.JPG  

Nie lubię zmian, które powodują kojarzą mi się z zabawą w chowanego. To wcześniej dobrze widoczne linki do poszczególnych zakładek, teraz są świetnie ukryte i trzeba ich sobie poszukać. A pochowane linki, to nie jedyna zmiana z którą trzeba się zapoznać.  

TAJNE ZNACZKI VIVALDI I AWARIA KOMPUTERA

Po ostatnich aktualizacjach, oglądałem „tajne” znaczki, zamiast swojego profilu. Pomagało odświeżanie strony. Zjawisko występowało wyłącznie na tym portalu i było niezależne od użytej przeze mnie przeglądarki. Przeglądanie innych stron odbywało się bez jakichkolwiek zakłóceń. Dlatego uważam, że przyczyna tego stanu rzeczy tkwi w tym serwisie. Jakby tego było mało, doszła jeszcze awaria komputera. Zaczął mi się wyłączać bez widocznej przyczyny, aż doszło do tego, że system w ogóle nie chciał startować. Winowajcą okazał się sznur od zasilania.

Po wymianie sznura doprowadzającego prąd do komputera, komputer przestał się wyłączać, ale system nie od razu zaczął pracować. Kilkakrotnie i gwałtownie odłączone zasilanie od komputera narobiło bałaganu w systemie. Wyświetlił mi się komunikat o konieczności dokonania naprawy systemu. Oczywiście wykonałem podpowiedziane czynności i po kilku minutach system został przywrócony. Wprawdzie tajnych znaczków już nie ma, ale to nie znaczy, że nie ma problemów. 

WIERZYCIE W SNY?

Wierzycie w sny? Nie wszyscy w sny wierzą, ale wciąż są tacy, którzy kupują senniki. Są tacy, którzy próbują przepowiadać przyszłość ze snów. Może też są tacy, którzy usiłują odgadywać przeszłość opowiadającego sny? Nie wiem. Wiem, że jest to możliwe. Taką możliwość zauważa się wtedy, kiedy mamy w otoczeniu kogoś starego, niedołężnego, odciętego od aktualnych osiągnięć technicznych człowieka. Ja taką możliwość miałem. Miałem kontakt z osobą, która nie chodziła do szkoły, a czytać i pisać nauczyła ją zakonnica. Ostatnie lata życia tej osoby były smutne. Niedołężność spowodowana wiekiem zmuszała do pozostawania w domu, przez co kontakt z ludźmi był utrudniony. W domu telewizor był, ale co z tego, kiedy bardzo kiepski wzrok i głuchota uniemożliwiała korzystanie z niego?  
Czasem zdarzało się, że ktoś ze znajomych zajrzał na odwiedziny. Wtedy zaczynały się wspomnienia z dawnych czasów. Podczas rozmów były także poruszane sny. I z krewnymi i z odwiedzającymi. Tematem snów, nigdy nie były rzeczy nieznane opowiadającej. Wszystkie nawiązywały do czegoś, co widziała w życiu, z czym przyszło się jej zetknąć. Bo jak miałoby się człowiekowi przyśnić coś, czego jeszcze nigdy nie było na świecie? No jak? Ja też miewam sny. I też nigdy nie przyśniło mi się coś całkowicie nieznanego. W każdym z moich snów pojawiały się elementy istniejące w świecie realnym. Kiedyś we śnie, pojechałem na wycieczkę. Autobusem na księżyc i tam wysiadałem na…. kolejowym peronie. Autobus i peron – elementy występujące w realu.
Tej nocy, przyśniła mi się moja rodzinna miejscowość. Stałem przy ulicy, po której jeździły sankochody. Krótkie i szerokie, jak w żartach o Porażu. Góra przypominała wyglądem furmanki – drabiniasty wóz. Ruch był dość duży. Trzymałem w rękach jakiegoś niedużego czarnego ptaszka z białymi łatkami na główce i pod dzióbkiem. Bardzo się chciałem nim pochwalić. Wreszcie doczekałem się zainteresowania. Jadący po drodze sankochodem zatrzymali się, aby go obejrzeć. Któryś z nich nawet mnie poprosił, aby mu pozwolić tego ptaka pogłaskać. Dałem mu ptaka do rak, a ptak po chwili narobił mu na dłoń. Nie była to kupka ptasia. Wyglądało to jak wyciśnięta z tubki pasta do zębów.
Czy miałbym z tego snu coś wróżyć? Nie. Teraz opowiem o czymś, co faktycznie się zdarzyło. Kolega pokazał mi spacerującą kobietę, która miała na ręce oswojoną sowę. Podszedłem do niej zapytać się, czy przy następnym spotkaniu, pozwoli mi ptaka sfotografować. Zgodziła się. Wtedy nie miałem ze sobą aparatu. Moja kolekcja zdjęć powiększyła się o parę zdjęć tej sowy. Kilka dni później, znowu spotkałem panią z jej sówką. Chwileczkę rozmawialiśmy. Przyznałem się, że mam słabość do ptaków i ręka sama leci, żeby sowę pogłaskać. Pozwoliła. Więc najpierw były wydarzenia, a dopiero potem sen. Jednak nie zawsze jest zachowana taka kolejność. Kilka dni przed zestrzeleniem MH17, przyśnił mi się nieduży płonący samolot spadający niedaleko mojego rodzinnego domu.
Czy miałbym ten sen uznać za „widzenie”? Chyba nie. Przecież docierały do mnie informacje o zestrzelonych ukraińskich śmigłowcach i samolotach. Czy nie należy uznać, że do snów zakradają się informacje zdobyte na jawie? Dlatego nie twierdzę, że wyśniła mi się ta tragedia. Ale mogę spokojnie twierdzić, że niektóre moje sny, miały związek z moją najbliższą przyszłością. Miewałem sny, które wyprzedzały o dwa, lub trzy dni niektóre wydarzenia w moim życiu. To się niby sprawdzało, ale są ale! Głównym pytaniem jest to, czemu tak późno miewałem owe prorocze sny? Dlaczego nie wcześniej, albo, czy wcześniej nie przeoczyłem jakiegoś snu, który coś przepowiadał?                  

KIEDY KRETYN ZADAJE PYTANIA, TO ŻAL ŚCISKA LITERY

Już nie pamiętam kiedy oglądałem pierwsze teleidiotyzmy. Pamiętam jednak co to było. To reklamy proszków wyświetlane po kolei, a każdy proszek był najlepszy. Kolejnymi idiotyzmami były i nadal są pytania idiotów skierowane do kretynów. Idiotów ci u nas dostatek. Dobitnie świadczy o tym ilość publikowanego przez nich chłamu.

Żal ściska litery, kiedy się widzi, że zasadą pytań jest to, by były one łatwe. I jeszcze łatwiejsze, tak, by każdy głupi znał na nie odpowiedź. Owe wyścigi w ułatwianiu udzielenia dobrej odpowiedzi, są czymś spowodowane. Wydaje mi się, że to chęć przyciągnięcia do siebie, jak najszerszego grona odbiorców powoduje wymyślanie owych idiotyzmów.

 Powyższy przykład, to jeden ze szczytów debilizmu! Popatrzcie na linie umieszczone jedna pod drugą, w lewej stronie ramki. Odpowiedzi na pytanie umieszczono po prawej stronie wewnątrz pola, a wszystkie odpowiedzi są błędne. W związku z tym, ja też mam pytanie: Czy w Polsce jest więcej idiotów, czy kretynów? Tego akurat nie wiem, ale wiem, że chętnych na łatwą kasę nie brak.

Nie brak ich także wśród idiotów. Mniejszymi literami, pod spodem jest umieszczona reklama usługi subskrypcji. Jakoś tak wstydliwie? Gdyby ktoś chciał zapytać o związek pytań z umieszczona pod nimi reklamą, mogę na to pytanie odpowiedzieć. Jest to idiotyzm twórcy tego czegoś. Taki, że żal ściska litery.  

OHYDNET KRONIKA (023)

Donieck: prorosyjscy separatyści zorganizowali „pochód jeńców”            

Szo­ku­ją­cą od­po­wiedź na ukra­iń­ską de­fi­la­dę z oka­zji 23. Dnia Nie­pod­le­gło­ści przy­go­to­wa­li pro­ro­syj­scy re­be­lian­ci ze wschod­niej Ukra­iny. W Do­niec­ku zor­ga­ni­zo­wa­no po­chód ukra­iń­skich żoł­nie­rzy, któ­rzy ma­sze­ro­wa­li pod ka­ra­bi­na­mi se­pa­ra­ty­stów. Po prze­mar­szu jeń­ców umyto ulice, co miało na­wią­zy­wać do po­dob­nej sy­tu­acji z cza­sów II wojny świa­to­wej.

Ulicami Doniecka przeszło około 100 więźniów

Prorosyjscy separatyści zorganizowali w Doniecku pochód ukraińskich jeńców. Główną ulicą miasta przeszły dziesiątki więźniów, którzy podczas walk trafili w ręce bojowników. Separatyści krzyczeli w ich stronę: „faszyści!”. Parada w Doniecku ma być odpowiedzią na defiladę w Kijowie, którą ukraińskie władze zorganizowały z okazji Dnia Niepodległości. Dziś przypada 23. rocznica proklamowania przez Ukrainę Niepodległości od ZSRR.

Reu­ters, po­wo­łu­jąc się na świad­ków zda­rze­nia, pisze, że jeńcy szli głów­ną ulicą Do­niec­ka ze spusz­czo­ny­mi gło­wa­mi; byli nie­ogo­le­ni, brud­ni, ubra­ni w mun­du­ry lub po cy­wil­ne­mu. Przez me­ga­fo­ny ogło­szo­no: „Wi­dzi­my teraz ludzi, któ­rych przy­sła­no, by nas za­bi­li”. Na­stęp­nie schwy­ta­nych Ukra­iń­ców zgro­ma­dzo­no na placu Le­ni­na w cen­trum mia­sta, gdzie tłum gwiz­dał i krzy­czał „fa­szy­ści”, „na ko­la­na”. Kilka osób rzu­ci­ło w jeń­ców róż­ny­mi przed­mio­ta­mi, m.​in. bu­tel­ka­mi.

 

Ukraińscy jeńcy prowadzeni przez separatystów Ukraińscy jeńcy prowadzeni przez separatystów Foto: PAP

 

Uli­ca­mi Do­niec­ka prze­szło około 100 więź­niów. Se­pa­ra­ty­ści pro­wa­dzi­li ich pod bro­nią, a także w to­wa­rzy­stwie owczar­ków nie­miec­kich. Po prze­mar­szu ulice mia­sta zmyły zra­sza­cze. Jak in­for­mu­je korrespondent.​net, ma to być sym­bo­licz­ne na­wią­za­nie do po­cho­du na­zi­stów przez krem­low­ski plac w 1944 roku. Po tym jak niemc­cy jeńcy prze­szli przez ulice Mo­skwy, rów­nież wy­czy­szo­no ulice.

 

Przemarsz ulicami Doniecka Przemarsz ulicami Doniecka Foto: PAP

 

„Absolutne złamanie wszelkich standardów”

 

W roz­mo­wie z RMF FM Adam Bod­nar z Hel­siń­skiej Fun­da­cji Praw Czło­wie­ka za­zna­czył, że dzi­siej­sze wy­da­rze­nie można trak­to­wać jako „zbrod­nię wo­jen­ną”. – Prze­marsz jeń­ców wo­jen­nych przez ulice Do­niec­ka to jawne zła­ma­nie reguł prawa mię­dzy­na­ro­do­we­go, a w szcze­gól­no­ści III Kon­wen­cji Ge­new­skiej – za­zna­czył.

Ekspert dodaje, że konwencja „zawiera wyraźne postanowienie, że jeńcy wojenni powinni być traktowani w sposób humanitarny. Nie należy poniżać ich godności, wystawiać ich na publiczny widok dla zaspokojenia ciekawości”. Bodnar dodał, że strony konfliktu przyjmujące jeńców muszą się nimi opiekować, „a nie doprowadzać do sytuacji, w których może dochodzić do poniżenia czy przemocy fizycznej albo śmierci”. – Tego typu zachowanie jest absolutnym złamaniem wszelkich standardów – podkreślił.
 

[O kropki. Pokazanie jeńców wojennych jest zbrodnią i nasz Ohydnet wasalnie jęczy nad tym wydarzeniem. Ciekawe jest to, dlaczego wasalni kłamkarze nie oburzali się wtedy, kiedy na cywilną ludność zrzucano kasetowe bomby z fosforowym ładunkiem zapalającym. Dlaczego nie napisali, że jest to zbrodnia?]

Moim zdaniem to dobrze, że powstańcy pokazali jeńców. Niejedna ukraińska matka i niejedna ukraińska żona ucieszy się, że ktoś jej bardzo bliski żyje i być może wróci do domu. Ohydnetowi kłamkarze nie napiszą, że poległych w walkach Ukraińców uznaje się ich za zaginionych, żeby uniknąć wypłacania odszkodowań ich rodzinom. Hromadskie tv, pokazało Ukrainkę, która wykrzyczała, że nie będzie wołała chwała Ukrajini, ani herojam sława. Że ona nie chce heroja! Ona chce żywego syna.

Nie napiszą, że zbrodnią jest wysyłanie ukraińskich wojsk, aby przeprowadziły czystki etniczne, a nasz ekspert oślepł i nie dopatrzył się zbrodni ludobójstwa. Zapomniał biedaczysko o tym, że po podpisaniu porozumień o pokojowym rozwiązaniu konfliktu, nasilono akcję pacyfikacyjną, a kijowska junta, jeszcze bezczelnie domaga się pieniędzy i uzbrojenia na ten cel! Zbrodnią jest też utrudnianie dostarczenia rosyjskiej pomocy humanitarnej, dla potrzebujących lekarstw! Że nie wspomnę o pozostałych potrzebnych do życia rzeczy. Ohydnet, ani ich ekspert, nie martwili się o tych, którym śmierć w oczy zajrzała, bo nie mieli w porę leków ratujących życie. I głód, który ich dopadł w wyniku czyjejś zbrodniczej zachłanności.     

 

 

 

PRZYGODY Z ZAINFEKOWANYMI KOMPUTERAMI

Niektórych miłośników pewnego gatunku filmowego dopadają oszuści. W trakcie oglądania, albo w czasie pobierania na dysk takiego filmu, infekują komputer. Po następnym uruchomieniu pojawia się komunikat rzekomo pochodzący od policji z żądaniem zapłacenia jakiejś kary. Nie sądzę, aby ten sposób pozwalał na nabieranie dużej liczby osób, ale jest to denerwujące.

Kiedyś ktoś mnie poprosił, abym z tym coś zrobił, bo nie umiał z tym sobie poradzić. Zainstalowany w komputerze antywirus nie dawał rady go usuwać, bo ten komunikat go „obezwładniał”. Poszedłem zobaczyć jak to wygląda, bo wcześniej jedynie o tym czytałem na czyimś blogu. Złośliwy komunikat usunąłem korzystając z zainstalowanego na komputerze antywirusa.

Jednak nie za pierwszym razem. Kilkakrotnie wyłączałem i uruchamiałem komputer, czekając na to, że antywirus zdąży się uruchomić przed złośliwą infekcją. Tym razem udało mi się. Miałem jednak i taką przygodę, kiedy komputer był tak zainfekowany, że nawet płatny antywirus nie miał szans! Nie wiem jakim sposobem właścicielka komputera, złapała to świństwo.

To coś udawało program antywirusowy i domagało się kasy, od razu po uruchomieniu komputera. A próby ponawiania uruchomienia komputera, ani razu nie doprowadziły do wcześniejszego startu jej programu antywirusowego. Niczego nie zmieniało odłączenie komputera od Internetu. Pozostało mi wykonanie świeżej instalacji systemu.     

ASYSTENT POBIERANIA

Co to jest asystent pobierania, komu i do czego to badziewie służy? Dlaczego nie można bez żadnych przeszkód pobrać ze strony interesującego nas programu? Ten asystent jest pobierającemu tak samo potrzebny do pobrania pliku, jak teściowa w łożu małżeńskim. Ta forma udostępniania darmowych programów do pobrania, jest coraz szerzej stosowana.

Mnie ten sposób irytuje i nie korzystam z tych rozwiązań, chyba, że nie uda mi się w innym miejscu znaleźć interesującego mnie programu. Mnie interesuje instalator programu, który potem mogę sobie zainstalować na komputerze w odpowiadającym mi momencie. I bez konieczności łączenia się z Internetem. 

Niestety tego podczas korzystania z asystenta nie ma! Zamiast pobrania instalatora, rozpoczyna się instalacja. I przy tej okazji, następują próby zainstalowania zbędnych nam narzędzi w przeglądarce i czasem niechcianej chromej, albo innej pamięciożernej przeglądarki internetowej. Chociaż zdarza się także to, że do instalatorów programów, są dokładki i trzeba uważać podczas instalacji, aby tym sposobem nie nabyć jakiegoś szpiegującego „toolbara”.

Jakiś czas temu, pokazano mi program mieniący się być antywirusem. Nie miałem czasu aby się z tym programem zapoznać i pomyślałem, że go sobie pobiorę, przeskanuję instalator i przetestuję przed nabyciem nowszej wersji płatnego antywirusa. Niestety znalazłem jedynie asystenta, który miał mi zainstalować nieznany mi program.

W Internecie krążą o tym programie różne opinie. Między innymi są tacy, którzy określają program mianem szpiega, a także przypisują mu infekowanie komputerów. Są i tacy, którzy ten program sobie chwalą. Nie wiem, którzy z nich mają rację. Ja nie zainstalowałem tego na swoim komputerze i innym też radzę zachować w takich przypadkach ostrożność.

            

 

KONDYCJA POLSKIEJ GOSPODARKI

Kondycja polskiej gospodarki wyraża się tym, na jakie świadczenia socjalne nas stać. To jest bardziej dokładne od tego, na co stać poszczególnych obywateli. Bo niemała część polskich obywateli, swoje posiadanie zawdzięcza wykonywaniu pracy poza granicami kraju. Wielkość PKB – to niewiarygodny wskaźnik. Choćby dlatego, że jest wyliczany różnymi sposobami. W jednym ze wzorów do obliczania tego wskaźnika dodano wydatki rządowe. Pomyśl o radośnie drogich podsłuchanych posiłkach.  

Skoro zahaczyłem o świadczenia socjalne na jakie nas stać, siłą rzeczy należy je odnieść do potrzeb! I zapamiętać o tym, że im lepiej jest w kraju, tym mniej obywateli będzie zmuszonych do korzystania z nich. Myślę o ludziach zmuszonych do korzystania z pomocy Opieki Społecznej! Poziom medycznej opieki w Polsce jest tragiczny. Nie jest to żadną tajemnicą. Ujmę to tak: Im większe są obecne możliwości medycyny, tym trudniej jest z nich skorzystać. Więc zamiast bredzić o dobrej kondycji gospodarki w naszym kraju, należy się uważnie przyjrzeć jej niedomaganiom. I nie dać sobie prać mózgu!