PORTOMERS FOR WINDOWS. JAK TO ZAINSTALOWAĆ?

Ten zestaw znalazłem leżący przy drodze. Portomers for windows? Bo chyba tak należy nazwać znaleziony komplet. Obawiam się, że instalacja gry zakończyła się niepowodzeniem. Obok płytki leży pusty folder, którego zawartość przeniesiono do innego katalogu. Ale niewykluczona jest transformacja istoty dwunożnej do czworonożnej, pomimo nieudanej instalacji gry w opróżnionym folderze.

CO MNIE TO KROPKI OBCHODZI?

Durnowaty, wszędobylski spam doprowadza mnie do szału. Z jednej strony nachalne Google proponują mi szybsze wchodzenie na ich wyszukiwarkę, jakbym już do niczego innego nie używał przeglądarki, tylko stale czegoś szukał. A ja wolę mieć na starcie pustą stronę. I nie zainstaluję sobie ich chromej zapaskudzonej przeglądarki. Książka mordek, też wyświetla kupę irytującego spamu. Co mnie kropki obchodzi w co kto gra i jakie ma w grach osiągnięcia? Albo ile osób traci jednocześnie czas na durnowate gry? Po jakiego anioła mam te informacje mieć w menu profilu?

DYSKRYMINOWANIE IE I JEGO UŻYTKOWNIKÓW?

Dawno temu, kiedy jeszcze nie miałem normalnego peceta, ani dostępu do Internetu, otarłem się o Commodore. W ręce mi wpadła książeczka z przykładowymi programami. Wyczytałem tam, że sposób napisania programu wpływa na szybkość jego działania. Chodziło o liczbę napisanych linii i  lepiej lub gorzej użytych wyrażeń. Myślę, że ta zasada jest nadal aktualna. Oczywiście program dysponujący większą liczbą możliwych do wykonania czynności, stanie się wolniejszy w działaniu. Porównanie różnych programów o takim samym przeznaczeniu wykaże istniejące pomiędzy nimi różnice.

Tak jest z przeglądarkami internetowymi. Aktualnie mam zainstalowane cztery przeglądarki: systemową IE, Mozillę, Operę i Vivaldi. Najczęściej używaną przeze mnie i najbardziej obciążoną zakładkami jest IE. I mimo tego, jest to najszybsza i najsprawniej działająca przeglądarka w moim komputerze. Mozilla niesłusznie jest nazywana mułem. Wprawdzie wolniej działa od IE, ale ani Opera, ani Vivaldi szybsze nie są. Miałem także chromą zapaskudzoną, którą wywaliłem po kilku minutach testowania. Zamulała komputer. Oprócz wymienionych, są jeszcze inne przeglądarki, o których jedynie słyszałem. Poza przeznaczeniem, wszystkie mają jedną wspólną cechę. Są konkurencyjne do przeglądarki Microsoftu! Konkurują ze sobą o internautów, którzy będą z nich korzystali.

Mam dość dużo blogów w różnych miejscach. Do blogów, dodawane są statystyki, zawierające różne informacje. Ze statystyk można dowiedzieć się nie tylko ile osób odwiedziło profil, ale także z jakiego kraju, jakim posługują się systemem operacyjnym i z jakiej korzystają przeglądarki internetowej. Jeżeli można te dane odczytać z komputerów użytkowników, którzy odwiedzają jakiś serwis, to można także napisać jakiś skrypt, którego zadaniem będzie częściowe blokowanie tej, czy innej konkurencyjnej przeglądarki. Ale czy ktoś z takiej niehonorowej możliwości korzysta?

Na tutejszym forum napisałem, że mogę się przespać zanim otworzy się przede mną możliwość oglądania moich zdjęć. Otworzenie albumu i dodanie kolejnego zdjęcia do niego trwa wystarczająco długo, żeby wywołać chęć rezygnacji. Zapytałem się, czy inni też tak mają. Dlaczego w innych miejscach, gdzie publikuję swoje fotki nie mam takiego problemu? Otrzymałem dość dużo interesujących odpowiedzi, jednak nie dowiedziałem się tego, czego chcę się dowiedzieć. A interesuje mnie głównie to, czy inni użytkownicy IE, mają tutaj kłopoty z otwieraniem zdjęć. Przy czym interesuje mnie wyłącznie używanie aktualnego IE, co jest uwarunkowane posiadaniem legalnego Windows 7, lub nowszego.

 

  

 

       

SAPER

Nie lubię gier losowych. Jednak czasem poświęcam im trochę czasu. Jedną z takich gier, jest „systemowy” saper. W tej grze, do wygranej, nie wystarczy samo myślenie. Można trafić na minę, już na starcie. Można trafić na minę pod koniec gry, nie mając innego wyjścia, niż zgadywanie, na którym polu jest mina.

 

BIEDRONKA

Zdawałoby się, że na owady jeszcze jest za zimno. Że biedronki jeszcze śpią. Ale tak nie jest. Biedronki już się obudziły. W Polsce, najczęściej spotykany owad, ma siedem kropek. Odżywia się mszycami. Gdzie ona je znajdzie o tej porze roku? Znaleziona przeze mnie biedronka, tupała po mojej ręce i nie pozwoliła zrobić zdjęcia jej „twarzy” . Do tej pory, zrobiłem wiele zdjęć owadów, które siedziały na mojej ręce. Wszystkie broniły się przed ustawieniem ich pod światło i obracały się w kierunku przeciwnym.    

TRAFNA DIAGNOZA

Parę lat temu, doszło do drobnej sprzeczki pomiędzy mną, a administratorem sieci LAN i jej właścicielem. Administrator jako przyczynę niemożności połączenia się z siecią, podał uszkodzenie karty sieciowej. Zaprzeczyłem temu, twierdząc, że moja karta sieciowa jest sprawna, a wady należy poszukać w sieciowych urządzeniach usługodawcy. Aby to udowodnić, skorzystałem z routera mojego znajomego. Dopiero to przekonało administratora do poszukania usterki, która mi uniemożliwiała buszowanie po internetowych stronach.

Teraz mam swój router, którego sporadycznie używam, jeśli chcę użyć WiFi do bezprzewodowego połączenia między komputerem, a tabletem. Do surfowania w sieci nie, bo z nieznanych mi powodów, blokuje jeden z serwisów. Doszło do kolejnej usterki. Nie mogłem korzystać z Internetu przy użyciu zarejestrowanej karty sieciowej, choć była możliwość użycia karty sieciowej zintegrowanej z płytą główną, po podłączeniu do sieci poprzez router. Ale nie miałbym dostępu do jednego serwisu. Karta sieciowa, zintegrowana z płytą, nie była zarejestrowana u mojego dostawcy usługi internetowej. Więc odpadało bezpośrednie połączenie jej z siecią. Tym razem, administrator założył, że karta sieciowa jest sprawna. Myślę, że sądził tak, bo uszkodzenie mojej karty sieciowej, zbiegło się z awarią ich urządzeń. Ale znowu wyszło na moje. Obecnie mam dostęp do Internetu z karty zintegrowanej z płytą główną i poprzez router, tak, jakby tamta karta była sprawna. 

 

    

WRÓBELEK

Te maluchy są bardzo ruchliwe. Mimo to, zdarzają im się chwile, kiedy zatrzymują się na chwilę. Niedaleko od mojego miejsca zamieszkania, jest duże stado tych ptaszków. Ludzie je dokarmiają i nie są zbyt płochliwe. Oto jeden z nich:

Zrobiłem też króciutki filmik. Dołączę później, jak opublikuję na YT.

 

GDZIE SIĘ PRZEMIEŚCILI STACZE?

Zacznę od kiosku. Pozostał jeden z nielicznych kiosków z prasą w mojej miejscowości. W centrum miasta, gdzie dawniej przechodziło mnóstwo ludzi. Dawno temu, a nawet jeszcze dawniej, przechodziło tędy mnóstwo ludzi i wtedy był tam RUCH i ruch był w RUCH-u. Potem, po politycznych przemianach, z tyłu za tym kioskiem, swój bardzo dobry punkt mieli stacze. Stacze, to ludzie wyspecjalizowani w wielogodzinnym staniu pod kioskiem i typowaniu osób, od których będzie można wysępić na piwo, albo chociaż papierosa.

Staczy, starannie omijałem, żebym nie został przez nich wytypowany, na bogacza, którego można opalać, albo molestować o parę złotych. Niektórych ze staczy znałem z rozsolidaryzowanego zakładu pracy i potraktowanie, raczej odpadało. Nie wszystkich znałem osobiście, ale trudno ich było nie zapamiętać, skoro, oni, co dnia tam stali. A ja, codziennie ich omijałem. Dzisiaj staczy już tutaj nie ma. Niektórzy pomarli, inni wyjechali, a pozostali, gdzieś się przenieśli. Wspominam ich, kiedy wypada mi przechodzić tą trasą. I jakoś mi smutno.

Znikli stacze, znikły kwadraty, pozostało zaopatrzenie. Kwadraty to wydzielone sektory parkowe, dla poszczególnych grup towarzyskich. Kwadraty z lodówkami i gęstymi krzewami, należały do degustatorów importowanych „smako-łyków”. Lodówki wisiały na słupkach w pobliżu ławek i krzewów. Pozostałe kwadraty, były pod okupacją młodzieży, czasem turystów. Zaopatrzenie było ruchome. Kiedy staczom powiodło się typowanie i molestowanie okazało się owocne, podchodziło zaopatrzenie. Zaopatrzeni, przeprowadzali się do kwadratu i ładowali swój dobytek do lodówek.