ŚLAD PO MOICH ZDJĘCIA I DZIWNA ZMIANA HASŁA.

Kilka dni temu spostrzegłem, że z moich albumów znikły zdjęcia. Pozostały tytuły albumów, informacje ile w albumach jest zdjęć, łapki i komentarze. Zamiast zdjęć, widzę krzyżyki i nadane zdjęciom nazwy – nazwy plików. Ponadto zauważyłem zwiększoną liczbę wizyt na moim profilu, kilkakrotnie wyższą na dobę, niż było to do chwili spostrzeżenia braku zdjęć. Nie zauważyłem zniknięcia tekstów, ale tego nie sprawdzałem. I nie byłoby w tym dla mnie nic dziwnego, gdyby nie brak możliwości napisania o tym na forum, chociaż miałem niezakłócony dostęp do swojego konta!!! 

Bardzo mnie zdziwiło, że jestem zalogowany, a do napisania na forum wyskakuje okienko logowania! Jakiś  denerwujący komunikat o odzyskiwaniu hasła, którego nie zapomniałem, ani nikt mi go nie podmienił, jest dla mnie niezrozumiały. Tym bardziej, że po odczytaniu komunikatu, zmieniłem hasło dostępu do konta, w normalny sposób – korzystając z dostępnej w ustawieniach możliwości zmiany hasła. Pomimo tego, nadal nie mogłem na forum o tym napisać. W końcu zdecydowałem się użyć funkcji odzyskiwania hasła używając do tego celu e-maila, użytego podczas zakładania konta.

Samo zniknięcie zdjęć, można wytłumaczyć awarią dysku na serwerze, na którym były one przechowywane. I zakładając, że wszystkie inne dane związane z moim kontem i opublikowanymi tekstami, są umieszczone na osobnym dysku, do czego przekonują mnie zachowane informacje o zdjęciach, o czym wspomniałem na wstępie tego wpisu. W przypadku utraty zdjęć na mojej stronie internetowej, nie miałbym najmniejszego problemu z przywróceniem ich na poprzednie miejsce.

Tutaj nie mam możliwości przywrócenia albumom ich wyglądu sprzed awarii, ponieważ nie mogę umieścić zdjęć w tych samych co wcześniej katalogach. Mogę je ponownie opublikować, lecz one już nie wyświetlą się tam, gdzie wyświetlały się wcześniej. Trochę szkoda.     

PORTALE: MY OPERA, VIVALDI I… AFECTED

Pomimo, że miałem bezproblemowy dostęp do swojego konta i mogłem na nim publikować, nie mogę obejrzeć opublikowanych tu zdjęć. Widzę jedynie małe kwadraciki z krzyżykiem wewnątrz, nazwę albumu i liczbę opublikowanych zdjęć oraz liczbę mówiącą ile ich zawiera każdy album. Nie mogłem skorzystać z forum, co zauważyłem później, gdy na forum chciałem opisać ten problem. Wyświetlał mi się wtedy komunikat o jakimś wycieku danych, coś o zmianie hasła i o skontaktowaniu się z kimś z serwisu.

Dalej: przez kilka dni obserwowałem w statystykach zwiększoną liczbę wizyt na swoim profilu, która i tak znacznie odbiega od liczby wizyt, które odnotowywały statystyki na My Opera. Dla porównania podam, że największa liczba wizyt na dobę, na tym portalu, wynosi 947. Przeciętnie od 20 do 50. Ostatnio przekracza 100. Na My Opera, w ciągu jednej doby, wiele z publikowanych moich zdjęć w pojedynkę więcej razy, niż tutaj na wszystkim.  Załadowanie strony po zalogowaniu do tutejszego konta, trwa dużo dłużej niż na My Opera, czy innych portalach.

Dotychczas poza vivaldim, na żadnym z moich kont nie doszło do bezpowrotnej utraty opublikowanych tam zdjęć i tekstów. Tutaj zniknęły moje zdjęcia z wszystkich 29 albumów. Pozostały jedynie tytuły albumów, a w nich ślady (krzyżyki) po zdjęciach; ich nazwy i informacja o liczbie zdjęć w albumach. Zachowane zostały komentarze do zdjęć i „łapki”. Dla mnie, jest to wskazaniem na awarię dysku na serwerze, tego dysku, który zawierał katalogi ze zdjęciami. Katalogi z tekstowymi informacjami, są umieszczone na innym dysku, w innym katalogu.

Potrafię zbudować prostą stronę internetową, co pozwala mi na wyciągnięcie wniosku o awarii. Właśnie stąd wiem, jak wygląda strona zawierająca informację o zdjęciach, zanim je wyślę do katalogu, do którego linki na stronie prowadzą. Gdyby na prowadzonej przeze mnie stronie doszło do podobnej awarii i utraty zdjęć, lub tekstów, przywrócenie jej pierwotnego wyglądu, nie byłoby dla mnie najmniejszym problemem. Skorzystałbym z dostępu przez ftp i przywróciłbym stronie jej ostatni wygląd. Tutaj niestety nie posiadam takiej możliwości. Zdjęcia, które znikły, mogę ponownie umieścić w polu na komentarz, ale to już nie jest to samo, co było wcześniej.       

ZNIKANIE

Z Internetu coraz częściej znikają dobre miejsca i są zastępowane gorszymi. Część z nich znika bez słowa. I coś takiego stało się z republiką na Onecie. Można tam było założyć darmową stronę internetową o małym limicie transferu i niewielkiej pojemności konta. Pewną niedogodność stanowił wymóg logowania się co pół roku, aby nie zlikwidowali konta, jako nieaktywnego. Inną niedogodność to prawie zupełny brak kontaktu z pomocą, czy adminem. Tzn. można było do nich napisać i czekać na odpowiedź. I zrezygnować z czekania na nią.

Mam tam stronę. Wczoraj nie mogłem się zalogować do webadmina, chociaż mam dostęp do strony przez ftp i jeszcze mogę ją modyfikować. Nie otrzymałem żadnej informacji o zmianie właściciela serwisu, a taka zmiana miała miejsce. Nie wiem kiedy. Teraz nie wiem, czy po tych zmianach nie będę zmuszony szukać sobie gdzieś innego miejsca na swoją stronę, czy będę mógł nadal korzystać z dotychczasowego miejsca.      

Bywa warto zachować starszą wersję programu.

Z reguły usuwam z dysku starsze wersje instalatorów używanych przeze mnie programów. Niewiele brakło, abym tego pożałował. W trakcie aktualizacji jednego programu, nie zauważyłem, że przeszedłem na trial, a po minięciu 30 dni, program stanie się płatny. Na szczęście miałem jego starszą wersję. Najnowszą usunąłem i ponownie zainstalowałem starszą. Wyłączyłem jej aktualizację, żeby się nie powtórzyła historia z trialem.  

TAK SOBIE MYSLĘ – SPAM W SKRZYNKACH NA LISTY.

Myślę o skrzynkach na listy, do których roznosiciele spamu wrzucają niechciane przez odbiorców ulotki. Nie pytając się nikogo o zgodę. Tacy domyślni. Bywa, że do takiej skrzynki, trafia jakieś ważne pismo z urzędu i ląduje na śmietniku razem ze spamem. Nie wszystkie pisma są nadawane listem poleconym, przez co może dojść do nieprzyjemnych sytuacji dla adresata. Np. jeśli to będzie rachunek za prąd.

Moim zdaniem, karygodne jest nie tylko samo wrzucanie spamu, bo ktoś sobie tego nie życzy, czy przez to, że wraz ze spamem, wyrzuci jakieś ważne pismo. Nieustannie drukowany i roznoszony spam, jest naganny również dlatego, że jest to marnowanie papieru, a więc i drzew. Jest to działanie przeciwko środowisku. W moim odczuciu, zarówno twórcy, jak i roznosiciele spamu, są pasożytami.

Marzy mi się możliwość zebrania wszystkiego spamu rozniesionego z polecenia dowolnego spamera, po to, by ten spam dostarczać jemu jednemu do skutku. Aż się oduczy. I żeby takie oduczanie spamerów i tych, co to roznoszą, było niezagrożone karą.   

PRZYJECHAŁA.

Trzy dni temu, przyśniła mi się jedna znajoma. Przygotowywała się do egzaminu z angielskiego i tłumaczyła jakiś tekst z ukraińskiego na angielski. Z tą panią widuję się dwa do trzech razy w tygodniu w sklepie, kiedy robię sobie zakupy. Czasem mijamy się na ulicy. Wczoraj, dowiedziałem się, że przyjechała z Anglii osoba, z którą się znają ze szkolnej ławy. O przyjeździe dowiedziałem się od kogoś innego i nawet nie wiem, czy ta pani ze snu, wie o tym przyjeździe. Czy sen z jawą ma jakieś powiązanie?

PIWNICA GOŚCINNA.

Na wsi, tzw. buraki, mają pokoje gościnne, toalety i łazienki w domach. Piwnice służą do przechowywania ziemniaków, czy co tam kto uprawia, o ile w ogóle uprawia. Mieszczuchów „buraki” jeszcze nie dogoniły. Są opóźnione w rozwoju cywilizacyjnym, ponieważ nie mają jeszcze gościnnych piwnic. Mieszczuchy przyjmują swoich gości w piwnicach, a czasem nawet w piwnicznych korytarzach, w blokach. I piją z nimi alkohol.

Czasem piwo, czasem wódkę. Piją z jednego kieliszka, co jest bardzo wskazane, ponieważ jest to naturalną metodą uodparniania pijących na rozmaite infekcje. Jak kogoś przyciśnie potrzeba, to w piwnicach, jest na taką okazję przewidziana ściana, do której można się przytulić i wzmocnić kocie zapachy, co ma pozytywny wpływ na doznania gości i podejmujących ich gospodarzy. 

W świecie wirtualnym…

W świecie wirtualnym, nikt mnie nie wciąga w plotki. Nikt nie obmawia przede mną innych osób. Zresztą, to nie miałoby sensu. Jaki sens miałaby obmowa osoby, której realnie nie znam? Nie wiem. Nawet do tej pory, nie zastanawiałem się nad tym. Ostatnio w tzw. realu, kilkakrotnie byłem wypytywany o znajomych, o jakieś związane z nimi sprawy, o których nie miałem pojęcia. Z zadawanych pytań, dowiedziałem się nieco o innych.

W świecie wirtualnym, nikt mnie nie pyta o innych znajomych, rzeczywiście znanych. Być może dlatego, że nie wiedzą kogo znam i nikomu nie przychodzi do głowy myśl, aby u mnie szukać informacji. Czym kierują się rzeczywiści znajomi, zakładając, że ja coś im powiem? Nie wiem. Naprawdę tego nie wiem.