Przedwcześnie wyraził ktoś pewność, że na czymś zna się lepiej niż ja. Zaproponowałem temu komuś ostrożność w takich osądach, żeby nie okazało się coś wprost przeciwnego. I okazało się, ale nie czuję z tego powodu żadnej satysfakcji. Potrzebował mojej pomocy w czymś, co ja zrobiłbym bez korzystania z pomocy drugiej osoby. Dzięki temu przekonał się, że czegoś o czymś nie wie i jego stopień znajomości zagadnienia nie przewyższa mojego. Owszem wie o niektórych rzeczach, które są mi obce, a też o innych, które zapomniałem. Tak, że ja też nie mam co się wywyższać.