Niektórzy odeszli na zawsze. Inni zmienili swoje położenie geograficzne. Często łapię się na tym, że wypatruję ich będąc w miejscach, które odwiedzali. W świecie realnym i wirtualnym. Często zastanawiam się, czy niektórych z nich ktoś zastąpi, niektórych już zastępują inni, a ja dopiero teraz to zauważam. Trochę przyczyniła się do tego najbardziej dochodowa choroba. Jednak wpływ ma także to, że niechętnie wychodziłem z domu, a jeśli już wychodziłem, to do miejsc odludnych. I w ten sposób urwały się moje kontakty w realu.
Nieco inaczej jest z moimi kontaktami wirtualnymi. Z niektórymi kontakt urwał się już dawno, zaraz po zamknięciu serwisu My Opera. Drugie większe utraty kontaktów mają miejsce tutaj. Nastąpiło to wskutek zmiany sposobu działania serwisu. Brak możliwości podtrzymywania kontaktu przy użyciu zakładki „Znajomi”, musiał się do tego przyczynić. I przyczynił się. Dziś wspominam kogoś z My Opera, kto najprawdopodobniej zmarł w wyniku choroby kilka lat temu.
Tak się składa, że ktoś z Polski pytał mnie o tego pana i teraz ten ktoś już nie jest aktywny w sieci i nie wiem czy jeszcze żyje. Zresztą to samo może dotyczyć wielu innych osób, które było mi dane wirtualnie poznać. Myślę, że spora część z nich, po prostu zajmuje się czymś innym i dlatego już nie są aktywni tam, gdzie ich widywałem. I robi się smutno.