Podczas odwiedzania kogoś chorego w szpitalu, zaszła potrzeba opuszczenia sali na kilka minut. Wychodzę ze sali i idę pod okno szpitalnej świetlicy. Właściwie nie wiem czemu to jest świetlica. Może dlatego, że dawniej stał tam telewizor. Teraz chodzący chorzy, spożywają tu posiłki. Telewizora nie ma. Na parapecie są broszurki i obrazki o treści religijnej. Jeden z nich przedstawia Matkę Boską. Moją uwagę zwracają długie rysy. Jeszcze dłuższe od długiego i nienaturalnie wąskiego nosa. Zaciśnięte usta i szeroko rozstawione oczy. Trzymam w dłoni ten obrazek i patrzę na oczy. Patrzę i marzę: oby się śniły moim wrogom.