Przyglądam się rozgrywkom polityczno-gospodarczym. Państwa zaangażowane nieustannie wrzeszczą sankcje na… na mniejsza o to kto na kogo. Osankcjonowani, bez względu na to kim są, jak tylko ktoś na nich sankcje nałoży zaczynają się martwić. I nie byłoby w tym niczego dziwnego, gdyby martwili się o siebie. Ale nie! Oni się martwią o tego, kto na nich nakłada sankcje i o poniesione przez niego straty. Zupełnie tak, jakby ktoś, kto dostał w szczękę, martwił się o wybite palce napastnika, w wyniku nieumiejętnie zadanego ciosu.