ZASKROŃCE I ŻMIJE.

Kiedyś, ktoś mi powiedział, że tam gdzie są zaskrońce, nie ma żmij. Kupa prawda. Co dnia chodzę do pewnego miejsca. Mówię o nim, że jest to moja plantacja wężyków i wężyc. Odwiedzam je robię im zdjęcia i nagrywam króciutkie filmiki. Dzisiaj też byłem u wężyków. Chciałem podejść bliżej i zrobić z bliska filmik. W kupie, splecionych ze sobą było kilka zaskrońców.

Niewiele brakowało, abym stanął na żmiję. Zauważyłem ją tylko dlatego, że się poruszyła. Trudno ją było zauważyć, gdyż wybrała sobie miejsce, kolorystycznie podobne do jej skory. Zeszłoroczne liście doskonale maskowały jej obecność. Zatrzymałem się od niej w odległości jednej stopy. Jakieś 30 cm. Powoli cofnąłem się o pół kroku, żeby jej nie spłoszyć i zrobić kilka zdjęć.

Chciałem także nakręcić filmik z jej udziałem, ale miałem pecha. Rozładowały mi się akumulatorki i musiałem je wymienić. Powolutku, starając się nie tupać, odszedłem na bok. Węże są głuche, czują drgania i uciekają. Wymieniłem akumulatorki, powoli wróciłem, ale żmija nie czekała na mnie. Rok temu, prawie dokładnie w tym samym miejscu była żmija szara. Tego roku brunatna.

Na górnym zdjęciu żmija. Na dolnym zaskroniec. Były oddalone od siebie nie więcej, niż półtora metra. Od tej pory, nie wierzę, że one nie będą zasiedlać tych samych miejsc.