Informacje o tym, że strzelali snajperzy, nadal krążą. Wzbogacono je o strzelanie do protestujących i tak samo do milicjantów. Zarówno Rosja, jak i Ukraina, chcą śledztwa w tej sprawie. Ukraiński Ołeh od zdrowia mówi, że rany postrzałowe u milicjantów i opozycjonistów, sugerują, że pochodzą z tego samego typu broni. I oczywiście sądzi, że to robota rosyjskich sił specjalnych.
Jako winnych, Rosjanie wskazują przywódców opozycji, którzy poprzez nakręcanie spirali przemocy mogli łatwiej obalić Janukowycza. Pomocny w tej sprawie, wydaje mi się artykuł: „Dmytro Jarosz: mamy arsenał śmiercionośnej broni ”. I taki cytacik: „Jednak do mediów przeciekło w minionym tygodniu nagranie rozmowy telefonicznej szefowej dyplomacji UE Catherine Ashton i ministra spraw zagranicznych Estonii Urmasa Paeta. W rozmowie tej Paet przytoczył opinię swej informatorki Olhy, że snajperzy w Kijowie strzelali do obu stron, a mógł za tym stać „ktoś z nowej koalicji”.”. Kim byli strzelający?