„BOHATERSKI” ZDRAJCA.

     W żadnym wypadku szpiegujący na rzecz obcego mocarstwa, nie może być uznany za narodowego bohatera. Trudno odmówić rację Lechowi Wałęsie, twierdzącemu, że zdradził raz, to może zdradzić i kolejny. Bredzenie reżysera o bohaterstwie zdrajcy, jest zwyczajnie żałosne, a nawet karygodne!

     Kreowany na bohatera, informując obce mocarstwo na tematy związane z obronnością naszego kraju, ściągał niebezpieczeństwo na nasz kraj. Gdyby doszło do wybuchu wojny,  wiedzieliby dokładnie, gdzie posyłać swoje pociski i w krótkim czasie zniszczyliby nasz kraj. Podobno niebieskie plamy na wojskowych mapach nie dawały mu spokoju.  Lepiej na wojskowych mapach malować niebieskie plamy, niż splamić zdradą honor oficera!!!

     Każdy kraj, jak sądzę, powinien mieć swoje założenia obronne i mieć przygotowane wojsko do obrony zaatakowanego państwa. Naturalne jest używanie map i nanoszenie na nich, w trakcie przygotowywania planów, różnych oznaczeń. Szkoda, że nie wie o tym reżyser filmu, ani też prowadzący program, ani pozostali uczestnicy  programu.

    Pan Czarzasty ma rację twierdząc, że to była zdrada. Szkoda, że czyni to nieśmiało. Jednak zgodzić się nie mogę z jego twierdzeniem o wierności przysiędze. To bzdura. Wierności dochować należy Ojczyźnie, a nie mamrotanej formułce. Irytująca część przysięgi nie może zwalniać nikogo od dochowania wierności swojemu krajowi. Nie może usprawiedliwić zdrady tajemnic związanych z obronnością kraju. Owa irytująca część przysięgi brzmiała tak: „stać nieugięcie na straży pokoju w braterskim przymierzu z Armią Radziecką i innymi sojuszniczymi armiami

     Piekielnie mnie ciekawi, co pan Czarzasty miał na myśli, mówiąc o jednej dobrej stronie zdrady, a tą stroną miałby być brak ostrzeżenia solidaruchów o szykowanym wprowadzeniu stanu wojennego. I w związku z tym, żałuję, ze nie mogę zadać jednego pytania Czarzastemu. Czy, gdyby nie doszło do zdrady, takie ostrzeżenie do solidaruchów by dotarło? Skąd miałoby ono nadejść? Czyżby pan Czarzasty miał jakieś wątpliwości, na temat przyjaznych intencji dużego brata?  

     Aaaaaa, byłbym coś przeoczył. Zdrajca szpiegował na rzecz obcego państwa. Obce państwo, nie ostrzegło solidaruchów o szykowanym wprowadzeniu stanu wojennego. Czyli zostawiono ich na pastwę losu. Dlaczego? Czy zdrajca zataił coś przed amerykanami, czy amerykanie zabronili jemu ostrzegania solidaruchów? Czemu odważył się narażać własną rodzinę, aby szpiegować przeciwko swojej Ojczyźnie, a zabrakło mu odwagi do ostrzeżenia rodaków?    

    

Dodaj komentarz